Od jakiegoś czasu pracujemy w nowym miejscu pracy, choć nie jest to to co w życiu chcemy robić to jest to wspaniałe miejsce na to by czynić dobrze wszystkim którzy maja się źle. Jesteśmy światłem dla tego świata wszędzie tam gdzie idziemy, przebywamy i pracujemy -przynajmniej tak powinno być :). W przeciągu kilku tygodni mieliśmy okazje modlić się o ludzi z którymi pracujemy i tak jedna osoba została uzdrowiona z bólu kręgosłupa inna z bólu gardła a jeszcze inna z grypy. Około dwóch tygodni temu podeszła do mnie Karolina mówiąc mi o tym jak bardzo źle się czuje uskarżając się ba potworny ból i pieczenie pęcherza moczowego. Od razu zapytałem czy mogę się o nią pomodlić na co się zgodziła jednak stwierdziła, że wątpi by coś to dało. A jednak dało po krótkiej modlitwie poczuła od razu lekka ulgę ale tak jakby o połowę zelżał ból. Więc ponownie nakazałem by ból odszedł a drogi moczowe i pęcherz był zdrowy. Teraz wszystko się zmieniło ból odszedł całkowicie a Karolina z uśmiechem i lekkim zdziwieniem przyznała, że Bóg żyje. Niedawno modliliśmy się również o syna jednej z pracownic która została wezwana do domu z powodu nagłego załamania się jego zdrowia. Zapytałem co się stało i powiedziała, że syn ma anginę i że zaczął się dusić i musi z nim jechać do szpitala. Zaproponowałem, że będziemy się modlić za co okazała wdzięczność. Po trzech dniach spotkałem ja w pracy i od razu podeszła by powiedzieć, że syn jest zupełnie zdrowy. Potem wyjaśniła, że weszła do domu syn czuł się zupełnie dobrze jednak postanowiła jechać do szpitala by sprawdzić co mu jest. Po trzy dniowym pobycie w szpitalu na obserwacji i szczegółowych badaniach niczego nie stwierdzono a jedynymi lekarstwami jakie zastosowano była inhalacja.

Nie ważne gdzie jesteś wszędzie tam otaczają Cię ludzie którym możesz pomóc, tym co masz to jest życiem Jezusa Chrystusa które jest w tobie.

„I rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź!” Dz. Ap. 3.6: