Zdrowie w Starym Przymierzu

 

Uzdrowienie nie zleży od mocy modlitwy, ale od mocy wiary wyrażonej w modlitwie
JRK

 

Korzyści płynące z bliskiej relacji łączącej człowieka i Boga widzimy m.in. w życiu potomków Abrahama – Boże błogosławieństwo towarzyszyło im bez względu na okoliczności i miejsce w jakim się znaleźli. Wrogowie musieli się liczyć z konsekwencjami swojej postawy wobec synów Jakuba (Izraela). Gdy cały naród izraelski znalazł się w egipskiej niewoli, Bóg powołał lidera, który miał ich przeprowadzić do Ziemi Obiecanej. Mojżesz – wychowanek domu faraona – starał się wyjednać zgodę egipskiego króla na swobodne opuszczenie kraju. Ostrzegał przy tym władcę przed skutkami odmowy i dalsze ciemiężenie Izraelitów. Na poparcie posłannictwa z jakim przyszedł zademonstrował Bożą moc. Zanim kraj dotknęło przekleństwo, które dziś znamy jako „plagi egipskie”, Mojżesz starał się użyć łagodnej formy perswazji. Laska, którą rzucił na ziemię zamieniła się w węża – była to zapowiedź konsekwencji jakimi może zostać dotknięty Egipt. Dopiero później – z powodu uporu faraona – na ludność tego kraju spadły liczne plagi. Najpierw skutki przekleństwa dotknęły plonów, później samych ludzi. Kiedy nad pierworodnymi w Egipcie miał przejść anioł śmierci, Bóg raz jeszcze ostrzegł władcę kraju – „wtedy w całym Egipcie rozlegnie się głośny krzyk, taki, jakiego nie było i jaki już się nie zdarzy” (II Mojż. 11:6). Równocześnie Mojżesz uspokajał naród związany przymierzem z Bogiem – „Lecz na nikogo z potomków Izraela [Jakuba] nie warknie nawet pies – ani na ludzi, ani na bydło – abyście przekonali się, że Pan dokonał rozróżnienia między Egiptem a Izraelem” (II Mojż. 11:7). Ochroną potomków Abrahama przed aniołem śmierci miała być ofiara w postaci baranka. Każda rodzina musiała poświęcić zwierzę bez skazy, a jego krwią posmarować „oba odrzwia i nadproże” domów. Ta ofiara uratowała wszystkich, którzy byli posłuszni Bożym wskazówkom. Kiedy śmierć spadła na pierworodne dzieci Egipcjan (w tym syna faraona), Izraelitom zezwolono opuścić kraj. W czasie wędrówki Bóg objawiał im swoją naturę. Mimo że już wcześniej zawarł przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem, to nie ujawnił nikomu żadnego ze swoich imion – symbolizujących Jego naturę. „Objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, lecz imienia mojego Jahwe im nie objawiłem” (II Mojż. 6:3). Mojżesz poznał go jako Jahwe („Ja jestem” lub „Jestem, który Jestem” – II Mojż. 6:2). Po wyjściu Izraelitów z Egiptu rozpoczął się proces odbudowy relacji ludzi z Bogiem – człowiek ponownie poznawał swojego Stwórcę. Jednym z ważnych aspektów Bożej natury była troska o zdrowie człowieka. Właśnie w tym kontekście Bóg po raz pierwszy objawił swoje imię Izraelitom. „Potem powiódł Mojżesz Izraela od Morza Czerwonego i wyszli na pustynię Szur. Wędrowali trzy dni po pustyni, a nie znaleźli wody. I przybyli do miejscowości Mara, i nie mogli tam pić wody, bo była gorzka; dlatego nazwano tę miejscowość Mara. Wtedy lud szemrał przeciwko Mojżeszowi, mówiąc: Co będziemy pić? Mojżesz wołał do Pana, a Pan wskazał mu drzewo; i wrzucił je do wody, a woda stała się słodka. Tam ustanowił dlań przepisy i prawo i tam go doświadczył, I rzekł: Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz (Jahwe Rafa)” (II Mojż. 15:22-26). Przy tej okazji widzimy warunkowość prawa Starego Przymierza – „jeżeli” człowiek będzie posłuszny Bożym nakazom, „to” On będzie wierny swoim obietnicom. Nie było to idealne przymierze, ale i ono objawiało wolę Boga dla człowieka.

Natura Boga – zainteresowanego tym, by Jego lud (stworzenie) żył w zdrowiu – objawiła się w sytuacji, gdy na Izraelitów spadła plaga węży. Warto podkreślić, że przyczyną tej tragedii było ich nieposłuszeństwo i bunt. Mimo że wybrany przez Boga lider wyprowadził ich z niewoli, to obłok Bożej chwały wskazywał im kierunek wędrówki (i osłonę przed słońcem), skały zapewniły wodę, a niebo mannę na pokarm, Izraelici pytali Mojżesza i Aarona – „Po co wyprowadziliście nas z Egiptu, czy po to, abyśmy pomarli na pustyni? Gdyż nie mamy chleba ani wody i zbrzydł nam ten nędzny pokarm [manna]” (I Mojż. 21:5). Postawa ich serca – brak wiary i wdzięczności – sprowadziła na nich przekleństwo. Plaga węży – w tej samej formie szatan objawił się człowiekowi w Edenie – spowodowała spustoszenie wśród Izraelitów. Śmierć tysięcy osób skłoniła ich do pokuty. W odpowiedzi Bóg – który jest „miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność” (II Mojż. 34:6) – zdecydował się interweniować. Mojżesz otrzymał polecenie – „Zrób sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony, który spojrzy na niego, będzie żył. I zrobił Mojżesz miedzianego węża, i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu” (I Mojż. 21:8-9). Warto podkreślić, że Izraelici otrzymali polecenie, by patrzeć na symbol zatkniętego na drzewie przeciwnika – a nie na miejsce ukąszenia. Z całą pewnością nie było to zadanie łatwe – jad przenikający ciało nie zachęcał do zaufania tak „niedorzecznemu” nakazowi. Była to cenna lekcja wiary – wzrok Izraelitów miał być zwrócony w stronę zwycięstwa, a nie klęski. Wąż umieszczony na drzewcu stał się symbolem przebłagania – w przyszłości miał nim zostać Syn Boży. Cierpiący, którzy uwierzyli Bożej obietnicy zostali uzdrowieni. W tym zapewnieniu nie było ani limitu, ani dodatkowych warunków uzdrowienia. Bóg powiedział – „każdy ukąszony [ktokolwiek], który spojrzy na niego [ukrzyżowanego węża] będzie żył”. Zaufanie Bogu, który dał obietnicę – powiązane z wykonaniem zawartego w niej polecenia – przynosiło życie. Działo się tak dlatego, że On „posłał słowo swoje, aby ich uleczyć, I wyratować ich od zagłady” (Ps. 107:20). W ten sposób po raz kolejny objawiła się moc Słowa Bożego. Ono jest wiecznym prawem – nikt nie jest w stanie zmienić jego znaczenia, ani gwarancji wypełnienia się tkwiącej w nim treści. „Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Iza. 55:10-11).

            Mimo że Bóg objawił się Izraelitom jako Jahwe Rafa (Pan Lekarz), to w dalszym ciągu wśród ludu zdarzały się przypadki chorób. Jak to możliwe? Przecież Boże Słowo jest wiecznym prawem. Tylko człowiek – strona odbierająca błogosławieństwo –oddzielił się od przywileju bycia zdrowym. Potwierdza to sama Biblia – „Chorowali z powodu swego występnego życia i cierpieli z powodu swych win” (Ps. 107:17). Kwestionowanie Bożego Słowa prowadziło do upadku – doświadczyli go również liderzy narodu podążającego do Ziemi Obiecanej. Aaron i jego siostra Miriam – zwiedzeni przez swoje myśli – zaczęli występować przeciwko żonie Mojżesza. Ponieważ pochodziła z obcego plemienia (była Kuszytką), uważali, że mogą zakwestionować jego powołanie – „Czy tylko przez Mojżesza przemawiał Pan? Czy także przez nas nie przemawia?” (IV Mojż. 12:2). Przez postawę swoich serc znaleźli się poza strefą ochrony. Diabeł – którego podszeptom ulegli – sprowadził na nich nieszczęście. „Miriam okryła się trądem jak śniegiem, i gdy Aaron zwrócił się ku Miriam, oto była ona trędowata” (IV Mojż. 12:10). Widząc skutki swojego odstępstwa Aaron pokutował. W jego imieniu Mojżesz zwrócił się do Boga – „O Boże, proszę, uzdrów ją! I rzekł Pan do Mojżesza: Gdyby jej ojciec plunął jej w twarz, czyż nie musiałaby się wstydzić przez siedem dni? Niech będzie przez siedem dni wyłączona z obozu, a potem niech wróci. I była Miriam wyłączona z obozu przez siedem dni, a lud nie ruszył w pochód, aż powróciła Miriam” (IV Mojż. 12:13-15). Poprzez tę sytuację Izraelici po raz kolejny przekonali się, że Bóg dotrzymuje swojego słowa. On był tym, który „wyprowadził ich [z Egiptu] ze srebrem i złotem, A nie było ułomnych [chorych] wśród ich plemion [Izraela]” (Ps. 105:37). Zdrowie było integralną częścią przymierza – bez niego niewiele osób mogłoby przeżyć trud trwającej czterdzieści lat wędrówki po nieprzyjaznej pustyni. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy – „Za to zaś, że będziecie słuchać tych praw i przestrzegać ich oraz je spełniać, Pan, Bóg twój, dochowa ci przymierza i obietnicy łaski, które przysiągł twoim ojcom… Pan oddali od ciebie wszelką chorobę i wszystkie zgubne zarazy egipskie, które poznałeś. Nie dopuści ich do ciebie, lecz ześle je na wszystkich, którzy cię nienawidzą” (V Mojż. 7:12-15). Objawiając swoją naturę Bóg dowiódł również, że to przeciwnik ludzkości stoi za niemocą ciała. Jeśli uzdrowienie było Bożym błogosławieństwem dla tych, którzy przestrzegali prawa, to z całą pewnością choroby, które Bóg miał „oddalić”, były przekleństwem i pochodziły z innego „źródła”. Świadectwem tego, że ci, którzy „ufają Panu nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły” (Iza. 40:31) było życie liderów narodu zmierzającego do Ziemi Obiecanej. Mojżesz odszedł z tego świata „syty dni” – osiągnął granicę wieku wyznaczoną przez Boga. „Miał sto dwadzieścia lat w chwili swojej śmierci, ale wzrok jego nie był przyćmiony i nie ustała jego świeżość” (V Mojż. 34:7). Podobnie było z Jozuem – „I oto teraz mam lat osiemdziesiąt pięć, A jeszcze dziś jestem tak mocny, jak byłem w dniu, kiedy wysłał mnie Mojżesz, i jaką była wtedy moja siła, taką jest jeszcze teraz moja siła bądź do bitwy, bądź do pochodu” (Joz. 14:10-11).

Zasady jakie Bóg ustanowił w czasie wędrówki po pustyni stały się częścią Starego Przymierza. To człowiek decydował się czy przestrzegać tych praw – żyjąc w błogosławieństwie – czy nie – doświadczając skutków grzechu. Nawet izraelscy i judzcy królowie – którzy jako jedyni oprócz kapłanów mieli możliwość przebywania w Bożej obecności w świątyni – zapominali komu zawdzięczają dobrobyt, pokój i życie. W Biblii widzimy liczne przykłady ich upadku i przekleństwa jakie ściągnęli na siebie poprzez odstępstwo od zasad Przymierza. W II Księdze Kronik opisano historię Asy, syna Abiasza, króla Judy. Początkowo „czynił to [Asa], co dobre i słuszne w oczach Pana” (II Ks. Kron. 14:1). Dzięki temu przez wiele lat w królestwie panował pokój, a Bóg zapewniał władcy i poddanym powodzenie i zwycięstwo nad wrogami. Asa „nakazał Judejczykom, aby szukali Pana, Boga swoich ojców, wypełniali zakon i przykazania. Usunął ze wszystkich miast judzkich świątynki na wzgórzach i ołtarze do kadzenia. Pod jego władzą królestwo miało spokój” (II Ks. Kron. 14:3-4). Bóg – przez proroka Azariasza – obiecał mieszkańcom Judei swoją ochronę i błogosławieństwo. „Słuchajcie mnie, ty Aso i wy wszyscy Judejczycy i Beniaminici! Pan jest z wami, jeżeli wy jesteście z nim, a jeżeli go szukacie, pozwoli wam się znaleźć, lecz jeżeli go opuścicie i On was opuści [zasady Starego Przymierza]” (II Ks. Kron. 15:2). Z powodu tych słów cała Judea przyrzekła szukać Boga i wypełniać Jego przykazania. Jakiś czas później Asa – przekonany o swojej sile i mądrości – przestał jednak polegać na Bogu i chodzić Jego drogami. Najpierw postanowił powierzyć bezpieczeństwo Judei królowi aramejskiemu – walczącemu z Izraelitami. W tej sytuacji Bóg wysłał do Asy proroka Chananiego z ostrzeżeniem – „Ponieważ oparłeś się na królu aramejskim, a nie oparłeś się na Panu, Bogu swoim, dlatego wojsko króla aramejskiego wymknęło się z twojej ręki” (II Ks. Kron. 16:7). Mimo tych słów król judzki nie zamierzał jednak zawrócić ze swojej drogi. „Asa rozgniewał się na jasnowidza [proroka Chananiego] i kazał go wtrącić do więzienia, gdyż ogarnęła go z tego powodu [ostrzeżenia] wściekłość. W tym czasie także niektórym z ludu zadał Asa gwałt” (II Ks. Kron. 16:10). Konsekwencje uporu króla, by trwać w odstępstwie były zgubne. „W trzydziestym dziewiątym roku swojego panowania Asa zachorował na nogi, a jego choroba coraz bardziej się wzmagała; lecz nawet w swojej chorobie nie zwracał się do Pana, ale do lekarzy. I spoczął Asa ze swoimi ojcami, umierając w czterdziestym pierwszym roku swego panowania” (II Ks. Kron. 16:12-13). Wydaje się dziwne, że człowiek tak hojnie obdarowany Bożą łaską i przychylnością, nie chciał korygować drogi jaką wybrał w pewnym momencie swojego życia. Zamiast szukać Boga – który wielokrotnie dawał wyraz swojej wierności – Asa wolał polegać na mocy człowieka. Mając możliwość skorzystania z pomocy Lekarza (Jahwe Rafa), wolał żyć swoim występnym życiem i polegać na omylnym lekarzu. W świecie, którego władcą był szatan, nie mógł jednak liczyć na skuteczną interwencję człowieka. Kres jego życia był tragiczny – zmarł mimo lekarstwa, jakie miał na wyciągnięcie swojej ręki.

            Smutny koniec spotkał również króla izraelskiego Achazjasza – który rozpoczął swoje panowanie w okresie gdy Judą rządził Jehoszafat, syn wspomnianego wcześniej Asy. Achazjasz pełnił swój urząd zaledwie dwa lata. „Czynił on to, co złe w oczach Pana, i postępował tak, jak jego ojciec i jego matka, i Jeroboam, syn Nebata, który przywiódł do grzechu Izraela” (I Ks. Król. 22:53). Ponieważ swoje życie powierzył obcym „bogom” (m.in. Baalaowi), nie mógł liczyć na przychylność nieba. O ile słudzy Boga doświadczali „sytych dni” swojej ziemskiej pielgrzymki, o tyle słudzy tego, którego naturą jest „kraść, zarzynać i niszczyć”, mogli liczyć tylko na przekleństwo. „Pewnego razu spadł Achazjasz poprzez ogrodzenie z balkonu swej górnej komnaty w Samarii i zachorował” (II Ks. Król. 1:2). Mimo problemów ze zdrowiem król nie zamierzał porzucić życia w odstępstwie. „Wysłał przeto posłów, dając im polecenie: Idźcie i dowiedzcie się u Belzebuba, boga Ekronu, czy wyzdrowieję z tej mojej choroby” (II Ks. Król. 1:2). Ponieważ Achazjasz w jawny sposób przeciwstawiał się Bogu, „anioł Pański rzekł do Eliasza Tiszbity: Wstań, wyjdź naprzeciw posłańców króla Samarii i powiedz do nich: Czy nie ma Boga w Izraelu, że idziecie zasięgnąć rady Belzebuba, boga Ekronu? Dlatego tak mówi Pan: Z łoża, na którym się położyłeś, już nie wstaniesz, gdyż na pewno umrzesz. I Eliasz odszedł” (II Ks. Król. 1:4). Achazjasz był nieprzejednany w swoim odstępstwie. Mimo ostrzeżenia nie zamierzał ukorzyć się przed Bogiem. „I umarł [Achazjasz] zgodnie ze słowem Pana, wypowiedzianym przez Eliasza” (II Ks. Król. 1:2-17). Inny z królów judzkich – Jehoram – również przestał chodzić Bożymi ścieżkami. W walce o władzę kazał nawet wymordować swoich braci i kuzynów. W konsekwencji prorok Eliasz powiedział mu – „zachorujesz ciężko na chorobę jelit, tak iż po pewnym czasie od tej choroby wyjdą z ciebie wnętrzności” (II Ks. Kron. 21:15). Słowa wysłannika Boga nie skłoniły jednak Jehorama do pokuty. Król zachorował i zmarł w wielkich bólach. Podobnie było z Abiaszem, synem Jeroboama, któremu Bóg powiedział przez proroka – „postępowałeś gorzej niż wszyscy twoi poprzednicy, zacząłeś czynić sobie innych bogów, bałwany lane, aby mnie pobudzić do gniewu, mnie zaś odrzuciłeś precz na ubocze” (I Ks. Król. 14:9). Na skutek swoich czynów Abiasz zmarł (I Ks. Król. 14:17). Odstępstwo władców judzkich i izraelskich zawsze przynosiło przekleństwo w postaci choroby i śmierci. Dotykało ono nie tylko sprawców, ale również ich rodziny – syn Dawida i Batszeby zmarł z powodu grzechu jego ojca (II Ks. Sam. 12:9-19).

Przekleństwo spadające na ludzi żyjących w odstępstwie nie było odzwierciedleniem woli i natury Boga. On zawsze był gotów by pomóc tym, którzy go szukają. Przykładem tej prawdy jest historia króla judzkiego Hiskiasza. „Czynił on [Hiskiasz] to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec. On to zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz [zrobił to po to, by ludzie ufali Bogu, a nie wizerunkowi wytworzonemu w czasie wędrówki Izraelitów po pustyni]; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło [oddając mu chwałę], nazywając go Nechusztan. Na Panu, Bogu Izraela, polegał, tak że nie było po nim takiego jak on w gronie wszystkich królów judzkich, ani w gronie jego poprzedników. Był przywiązany do Pana i nie odstępował od niego, przestrzegając przykazań, jakie Pan nadał Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim, wszystko, co przedsięwziął, wiodło mu się” (II Ks. Król. 18:3-7). Życie Hiskiasza dowodziło wierności Boga. Przekonany o mocy swojego Stwórcy przynosił przed Jego oblicze wszystkie problemy królestwa – tak jak powinien postępować każdy wierzący. Kiedy władca asyryjski próbował poddać próbie jego wiarę – „Niechaj cię nie zwodzi Bóg twój, na którym polegasz, myśląc: Nie będzie wydane Jeruzalem w ręce króla asyryjskiego” (II Ks. Król. 19:10) – Hiskiasz natychmiast poszedł do świątyni szukając wsparcia ze strony swojego Boga. „Panie, Boże Izraela, który siedzisz na cherubach! Ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś niebo i ziemię. Skłoń, Panie, ucho swoje i słuchaj! Otwórz, Panie, oczy swoje i patrz! Przysłuchaj się słowom Sancheryba, które on przysłał, aby urągać Bogu żywemu. Prawdą jest, Panie, że królowie asyryjscy wygubili ludy i ich ziemię, I powrzucali ich bogów w ogień, lecz nie byli to bogowie, ale dzieło rąk ludzkich z drzewa i z kamienia, więc mogli je zniszczyć. Teraz więc, Panie, Boże mój, wybaw nas, proszę, z jego ręki, a poznają wszystkie królestwa ziemi, że jedynie Ty, Panie, jesteś Bogiem” (II Ks. Król. 19:15-19). W odpowiedzi na modlitwę Hiskiasza „wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy” (II Ks. Król. 19:35). Bóg okazał wierność także w sytuacji gdy króla dotknęła śmiertelna choroba. W tym trudnym momencie wiara Hiskiasza została wystawiona na próbę. „Wtedy przybył do niego prorok Izajasz, syn Amosa, i rzekł do niego: Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, gdyż umrzesz, a nie będziesz żył” (II Ks. Król. 20:1). Hiskiasz znał jednak miłosierdzie swojego Boga. Nie zamierzał się pogodzić ani ze słabością swojego ciała, ani z proroctwem wypowiedzianym przez Izajasza. Nawet w tej sytuacji – beznadziejnej z ludzkiego punktu widzenia – Hiskiasz nie zamierzał się poddać. „Obrócił się swoją twarzą do ściany i modlił się do Pana tymi słowy: Ach, Panie! Wspomnij, proszę, że postępowałem wobec ciebie wiernie i szczerze i czyniłem to, co dobre w twoich oczach. Następnie Hiskiasz wybuchnął wielkim płaczem” (II Ks. Król. 20:3). Bóg natychmiast odpowiedział na postawę serca króla – okazując tym samym wierność człowiekowi pokładającemu w Nim swoją ufność. „A zanim jeszcze Izajasz wyszedł ze środkowego podwórca, doszło go słowo Pana następującej treści: Wróć się i powiedz Hiskiaszowi, księciu mojego ludu, tak: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twojego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Otóż, uleczę cię, trzeciego dnia wstąpisz do świątyni Pana” (II Ks. Król. 20:5). Boża łaska nie ograniczyła się do uzdrowienia króla. „Dodam też do twojego życia piętnaście lat i wyrwę ciebie i to miasto z mocy ręki króla asyryjskiego, i osłonię to miasto przez wzgląd na ciebie i przez wzgląd na Dawida, mego sługę” (II Ks. Król. 20:1-6). Bóg okazał Hiskiaszowi nie tylko miłosierdzie, ale również bogactwo swojej łaski.

            W Starym Przymierzu warunkiem uzdrowienia było przestrzeganie Prawa – „Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz [Jahwe Rapha]” (II Mojż. 15:26). Każdy kto trzymał się reguł przymierza mógł liczyć na Bożą pomoc. Liczne opisy niebiańskich interwencji zapisane na kartach Starego Przymierza stanowiły jednak cień tego, co miało przynieść Nowe Przymierze. Pełnię objawienia Bożej natury odzwierciedlały życie i służba Jezusa. Warto przytoczyć kilka sytuacji, które wydarzyły się w Starym Przymierzu i ich paralele mające miejsce w okresie objawiającym Nowe. Z całą pewnością jednym z największych cudów o jakich czytamy w Biblii jest wskrzeszenie z martwych. Tego typu dzieł dokonał nie tylko Jezus, ale również jeden z proroków Starego Przymierza. Przywołując do życia syna Szunamitki, Eliasz objawił nie tylko Bożą moc, ale również Jego wolę i naturę. Kiedy dotarł do domu kobiety „wziął go [martwe dziecko] z jej łona i wyniósł do izdebki na poddaszu, gdzie mieszkał [Eliasz był częstym gościem w tym domu], i położył go na swoim łożu. Następnie zawołał do Pana tak: Panie, Boże mój! Czy także na tę wdowę, u której jestem gościem, chcesz sprowadzić nieszczęście, pozbawiając życia jej syna? Potem wyciągnął się trzy razy nad dzieckiem i zawołał do Pana tak: Panie, Boże mój, przywróć, proszę, życie temu dziecku. I wysłuchał Pan prośby Eliasza, i wróciła dusza tego dziecka do niego, i ożyło” (I Ks. Król. 17:19-22). Innym przykładem Bożej interwencji w Starym Przymierzu było uzdrowienie Naamana, dowódcy wojsk króla Aramu, który został „dotknięty przez trąd”. Kiedy królewscy lekarze orzekli, że nie są w stanie mu pomóc, zdecydował się przybyć do proroka Elizeusza – następcy Eliasza. Polecenie jakie otrzymał wydawało mu się nieakceptowalne – „Idź i obmyj się siedem razy w Jordanie, a twoje ciało wróci do zdrowia i będziesz czysty” (II Ks. Król. 5:10). Naaman zareagował na te słowa jak większość ludzi – „Oto myślałem sobie, że wyjdzie [prorok], stanie przede mną, potem wezwie imienia Pana, Boga swojego, podniesie swoją rękę nad chorym miejscem [jak widać styl usługiwania nie zmienił się od tysięcy lat] i usunie trąd. Czy rzeki damasceńskie Abana i Parpar nie są lepsze od wszystkich wód izraelskich? Czy nie mogłem w nich się obmyć i oczyścić? Potem odwrócił się i odszedł pałając gniewem [jak większość ludzi, którzy nie znajdują w Bogu spełnienia swoich oczekiwań]” (II Ks. Król. 5:11-12). Ludzie bardzo często liczą, że Boże uzdrowienie nadejdzie w sposób zgodny z ich wyobrażeniami. Kiedy tak się nie dzieje, rezygnują z przyjęcia daru łaski – obwiniając Boga o brak miłosierdzia. Na szczęście słudzy Naamana nakłonili swojego dowódcę, by wykonał polecenie proroka – jego posłuszeństwo zostało zaś nagrodzone. „Poszedł więc i zanurzył się w Jordanie siedem razy według słowa męża Bożego, a wtedy jego ciało stało się znowu czyste jak ciało małego dziecięcia” (II Ks. Król. 5:14). Następny przypadek odpowiedzi nieba na potrzebę człowieka również miał miejsce w czasie służby Elizeusza. Kiedy prorok przybył do Jerycha, mieszkańcy miasta zwrócili się do niego z prośbą o pomoc. „Oto dobrze się mieszka w tym mieście, jak to mój pan sam widzi, lecz woda jest zła i ziemia jest niepłodna” (II Ks. Król. 2:19). W odpowiedzi na potrzebę Elizeusz powiedział – „Przynieście mi nową misę i nasypcie do niej soli. I przynieśli mu. Wtedy on poszedł do źródła wody i wrzucił do niej sól, mówiąc: Tak mówi Pan: Uzdrowiłem tę wodę, nie wyjdzie z niej odtąd ani śmierć, ani poronienie. I uzdrowiona została ta woda aż do dnia dzisiejszego według słowa, jakie wypowiedział Elizeusz” (II Ks. Król. 2:20-22). Służba tego proroka obfitowała w liczne znaki i cuda – zgodnie z obietnicą jaką otrzymał od Eliasza. Uczynił ich dwa razy tyle co jego nauczyciel. Mimo to nie został zabrany do nieba przez zaprzęg wysłany przez Boga – jak miało to miejsce w przypadku jego poprzednika. Elizeusz śmiertelnie zachorował. Ponieważ Biblia nie mówi nic o przyczynach tej choroby, w umysłach ludzi rodzą się pytania, które zawsze zadajemy w sytuacji, gdy osoby służące Bogu upadają lub stają się celem działań naszego przeciwnika. „Dlaczego Bóg go nie uzdrowił?”, „Czy w jego życiu był ukryty grzech?”. Na kartach Biblii nie znajdujemy odpowiedzi na te pytania. Wiemy jednak że nawet po śmierci proroka miał miejsce cud z jego udziałem. „Zdarzyło się, że gdy chowano jakiegoś człowieka, zauważono, że właśnie nadciąga oddział najezdniczy [najeźdźców]. Rzucono wtedy tego człowieka do grobu Elizeusza. A gdy ten człowiek dotknął zwłok Elizeusza, odzyskał życie i wstał o własnych siłach” (II Ks. Król. 13:21). To wydarzenie – mające miejsce w Starym Przymierzu – stanowi paralelę do tego, co miało nastąpić w Nowym Przymierzu – przez śmierć jednego człowieka przychodzi życie dla innych ludzi.

            W okresie Starego Przymierza – tak niedoskonałego z punktu widzenia Nowego – każdy kto chodził Bożymi ścieżkami mógł liczyć na Jego ochronę, pomoc, uwolnienie i uzdrowienie. Bożą wolę w tej kwestii wyraził autor Psalmu 91 – „Kto mieszka pod osłoną Najwyższego, Kto przebywa w cieniu Wszechmocnego, Ten mówi do Pana: Ucieczko moja i twierdzo moja, Boże mój, któremu ufam. Bo On wybawi cię z sidła ptasznika I od zgubnej zarazy. Piórami swymi okryje cię. I pod skrzydłami jego znajdziesz schronienie. Wierność jego jest tarczą i puklerzem. Nie ulękniesz się strachu nocnego, Ani strzały lecącej za dnia, Ani zarazy, która grasuje w ciemności, Ani moru, który poraża w południe. Chociaż padnie u boku twego tysiąc, A dziesięć tysięcy po prawicy twojej, Ciebie to jednak nie dotknie. Owszem, na własne oczy ujrzysz I będziesz oglądał odpłatę na bezbożnych. Dlatego, że Pan jest ucieczką twoją, Najwyższego zaś uczyniłeś ostoją swoją, Nie dosięgnie cię nic złego, I plaga nie zbliży się do namiotu twego,” (Ps. 91:1-7). Prawo objawione w tych słowach dotyczyło wszystkich ludzi. Autor Psalmu napisał – „Kto [ktokolwiek] mieszka” nie określając ani stanu takiej osoby, ani roli czy funkcji społecznej. Oznacza to, że każdy, kto przebywał w Bożej obecności („w cieniu Wszechmocnego”), i kto uczynił Boga swoją ucieczką i ostoją, mógł mieć pewność, że On go ochroni. Stare Przymierze nie było jednak doskonałe – było zaledwie cieniem Nowego. Zapowiadając nadejście Chrystusa prorok Izajasz napisał – „Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego. Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni” (Iza. 53:3-5). Przez wiele pokoleń ludzie żyli nadzieją nadejścia zbawiciela – wyzwoliciela. Oczekiwano przy tym potężnych znaków i cudów. Zadawano sobie pytanie – „Skoro Bóg objawiony w Starym Przymierzu dał się poznać człowiekowi jako Jahwe Rafa, to jaką pełnię przyniesie Nowe Przymierze?”. Wiemy, że te nadzieje zostały spełnione. Co prawda sposób w jaki Bóg na nie odpowiedział był inny niż ludzkie oczekiwania, ale efekt z całą pewnością przerósł wizje proroków. Jezus bowiem „lepszego przymierza jest pośrednikiem, które ustanowione zostało w oparciu o lepsze obietnice” (Heb. 8:6). Jeśli więc Stare Przymierze gwarantowało zdrowie, to Nowe nie może być gorsze. W innym przypadku musielibyśmy zaprzeczyć, że ludzi wciąż dotykają choroby, które wymagają Bożej interwencji.

JRK